sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 9

Obudziłam się przez promyki słońca dostające się do mojego pokoju. Chciałam nakryci twarz poduszką, ale natrafiłam na coś twardego. Zamrugałam kilka razy powiekami, spojrzałam tam gdzie moje ręce się znajdowały. Ups. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Ręce powędrowały prosto w jego bujną czuprynę. Wtuliłam się w niego przy nim wszystko wydaje się takie proste. Jestem przy nim bezpieczna jak nigdy, mogłam bym tak leżeć i z niego nie schodzić. Jego ramiona przycisnęły mnie bardziej do niego. Czyli już nie śpi  mój wzrok znów pad na jego twarz. Ten , pocałunek który stał się kilka dni temu utwierdził mnie, że go kocham. Tylko nie wiem co on czuję do mnie, nie chce być  zabawką. Zawsz jest to „ale”, przez które nie jesteś my w stanie oceni jaka jest prawda. Mam ochotę jeszcze raz go pocałować  co ja mówię nie tylko raz, ale cały czas. Uniosłam się delikatnie na łokciach. Byłam twarzą w twarz z nim. Pociągnęłam go za włosy, ani nie drgnął. Schyliłam się i delikatnie go cmoknęłam w nosek. Uśmiechnął się widać, ż e to na niego działa. wiem, że nie śpisz chce spojrzeć w te twoje oczy. No proszę- mówiłam sobie w myślach. Ponowiłam swoje ruchy kilka razy nic zero reakcji. Jak nie reagujesz to przejdziemy do bardziej prowokujących działań. Przejechałam dłoniom po jego nagim torsie zatrzymałam się przy linii jego bokserek cały czas utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy nic nawet się nie ruszył powieką. Moja ręka wślizgnęła się pod cienki materiał bokserek chciałam zjechać dalej, ale mnie powstrzymał. Uśmiechnęłam się zwycięsko.
- Nie wolno- powiedział patrząc tymi swoimi oczkami.
- Dlaczego?- chciałam się z nim podroczyć
- Bo nie chce, abyś doznała  szoku.
- A co masz tak małego, że mam doznać szoku?
- Żebyś się nie zdziwiła kiedy go zobaczysz.
- A to będzie jakaś okazja, że go zobaczę?
- Może będzie
- Powiedz po prostu, że masz małego, a ja się przyszykuje żeby nie dostać tak zwanego szoku- przekręcił nas tak, że ja byłam pod nim.
- Jeszcze raz powiesz, że mam małego, a poniesiesz karę.
- Mały, mały, mały.
Zaczął mnie łaskotać, śmiałam się tak, że pewnie było mnie słychać w pokoju obok.
- Niall… proszę …przestań- wypowiedziałam przez śmiech.
- A jakiego mam?-przestał na  chwilę
- Ogromnego. Proszę Cię przestań już
- No takiej odpowiedzi oczekiwałem- zszedł ze mnie. A ni chwili nie czekałam tylko ze skoczyłam z łóżka i otworzyłam drzwi od pokoju
- Małego masz i boisz się przyznać- pokazałam mu język i biegiem u dałam się na dół. Wybiegł za mną, wbiegłam szybko do kuchni gdzie siedział Louis.
- Ratuj proszę- powiedziałam na jednym tchu.
- Już mi nie uciekniesz pożałujesz, że tak w ogóle powiedziałaś
- Stary jak ja Cię dawo nie widziałem chodź daj buzi
- Oj, to wiedzie ja może już pójdę nie chce wam przeszkadzać- nie zdążył się odezwać , a Lou przytulił go tak mocno, że oddychać nie mógł. Lou wystawił dzióbek i cmoknoł go w policzek. Jaki słodki widok. Wybuchłam nie pohamowanym śmiechem widok naprawdę nie codzienny. Skorzystałam z okazji i wyszłam z kuchni ze śmiechem. Usłyszałam, że coś do siebie mówią, ale zignorowałam to i zamknęłam się w pokoju. Weszałam pod prysznic letnia woda spływała po moim ciele dobre 20 minut. Ubrałam się w naszykowany zestaw.Pogoda była bardzo piękna. Może jakiś spacerek z osobą towarzyszącą chyba tak zrobię. Rozczesałam włosy zrobiłam delikatny makijaż. Na dole nikogo nie było może to i dobrze nie będę musiałam im śniadanie robić. Włączyłam telewizor akurat pojawiły się jakieś plotki o gwiazdach, ale mnie nie interesuje czyjeś życie. Przełączyłam na inny program nareszcie normalny film. Nie minęło dziesięć, a pojwił się Zayn. Powiedział krótkie "cześć" odpowiedziałam mu tym samym. Usiadł na drugiej kanapie. Teraz przychodzili wszyscy po kolei, nie mogli przyjść razem. Niall usiadł koło mnie, ale się nie odezwał chyba się obraził no co poradzę, że mam małego. Na wspomnie nie tego co działo się pół godziny temu pojawił się szeroki uśmiech. Wskoczyłam mu na kolana chyba się tego nie spodziewał po jego minie można było stwierdzić.
- Pójdziesz ze mną na spacer?- zapytałam tuż przy jego uchu.
- Nieee- odpowiedział tak samo jak ja zrobiłam.
-Czemu?
- Bo mi się nie chce
- No weź. Pojedziemy do Nadson na obiad. Proszę.
- Interesująca propozycja, ale niee
- No proszę 
- Zastanowię się - chyba jeszcze mu nie przeszło
- Masz ogromnego. Pójdziesz ze mną teraz- powiedziałam to na tyle głośno, że wszyscy to usłyszeli i się spojrzeli na nas. Ups. No to wpadliśy. Niall był cały czerwony.
- Czy my oczymś nie wiemy?- zapytał mój braciszek
- Nieee- odpowiedziałam tonem poważnym. Błagam zrób coś, bo chyba nie chcesz mieć na pinku z moim bratem.
- Dobra chodź pojdę już
Wstał razem ze mną odprowadzili nas wzrokiem do wyjścia. Zaprowadził do swojego pokoju.
- Poczekaj przebiorę się
- Nie masz mi za złe, że powiedziałam to przy wszystkich. Bardzo Cię przepraszam
- Nie gniewam się tylko następnym razem nie mów czegoś takiego przy twoim bracie
- Okey
- Dobra możemy iść-wyszedł ubrany w ciemne spodnie i bluzkę zieloną z adidas’a.  Zeszliśmy razem na dół zastaliśmy ich w takiej samej pozycji co wcześniej.

- Wychodzimy już- krzyknęłam przekraczając drzwi do domu. Chodziliśmy po parku od jakiegoś czasu. Cały czas rozmawialiśmy, zauważyłam w pewnym momencie, że jest nie spokojny. Nie chciałam się go pytać bo znając  życie nie odpowiedział by mi. Chciałam usiąść na ławce, ale to co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania…
-------------------------------------------------------------------------
Dziękuje wam za tyle wyświetleń na moim blogu nie myślałam, że w ogóle tak dużo osób będzie go czytać. chce  wam powiedzieć, że czytam każdy komentarz który wy dodajecie, ale pod tam tym rozdziałem było zaledwie dwa.  Naprawdę komentarze dają dużego kopa do pisanie więc, a dla mnie to motywacje jest ogromna. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz